Amerykańskie Kobiety
Mam na imie Alek i od kilku lat mieszkam w USA. Jestem z zawodu zawodowym kierowcą i zwiedziłem już sporo świata oraz poznałem wiele tutejszych dziewcząt :).
Myśle, że amerykańskie dziewczyny są... głupiutkie. Tzn. nie w sensie inteligencji, ale w sensie podejścia do życia i traktowania różnych spraw. Na przykład sprawa przygotowywania posiłków. Amerykanki nie uznają gotowania w domu! Dla nich podstawowym miejscem posiłku jest restauracja (najlepiej wykwintna), albo co najwyżej gotowe (zamrożone) jedzenie, które wkłada się na kilka minut do mikrofalówki by się przygrzało. Mi to w żadnym stopniu nie odpowiada, tym bardziej że jadę na konserwach kilka dni z rzędu z racji wykonywanej pracy.
Inną sprawą jest fakt, że większość amerykańskich kobiet traktuje mężczyznę jakby byli oni co najwyżej na tym samym poziomie. Chodzi tutaj o emancypację, którą Amerykanki są przesiąknięte. Dla nich nie liczy się to, że to mężczyzna powinien mieć przewodnie miejsce w rodzinie, być odpowiedzialny także za finansowe sprawy - one biorą zwłaszcza te finansowe sprawy w swoje ręce, a reszta niewiele się liczy. Ważne, żeby był czek na stole co tydzień, a one już wszystkiego 'dopilnują'. Większość - niestety - daje się na to złapać, bo robią to one z takim "wdziękiem", że człowiek się nie spostrzeże co robi. Są przy tym wyrachowane i asertywne, to znaczy bez mrugnięcia okiem potrafią zimnym głosem oznajmić co im nie odpowiada i co powinieneś zmienić by cie nadal akceptowały "takim jakim jesteś" (oczywiście jest to w przenośni, bo gdyby naprawdę akceptowały cię takim jaki jesteś, to wszystko układałoby się inaczej).
Dodatkowo, Amerykanki wydają się wiedzieć czego chcą, ponieważ mają gotową odpowiedź na każe zapytanie. Na przykład, jeśli zapytasz się kto powinien zostać prezydentem i dlaczego - jeśli cię dobrze znają i wiedzą, że mogą być z tobą szczere - wyrażą swoją opinię jednym tchem. Oczywiście ja się z większością ich opinii nie zgadzam, bo jak można znowu wybrać Busha skoro wszystkie pieniądze wydaje on na militaria?
Inną sprawą jest kwestia (znowu) pieniędzy. Większość z nich wydaje się być tak oszczędne, że zabawka dla dziecka warta $10 jest dla nich za droga. Nie wspomnę, że dla siebie potrafią wydać pięć razy tyle bez uprzedniej opinii męża. Zapewne są wyjątki, ale to chyba najbardziej utkwiło mi w pamięci, bo według mnie dziecko czasami można rozpuścić, a nie próbować je tresować według *uznanych* podręczników *znanych* autorów. Tak - te wszystkie poradniki i podręczniki to też maniactwo Amerykanek. Niektóre nie potrafią zrobić niczego bez sięgnięcia po jeden z takich poradników, na przykład poradnik mówiący jak się ubrać na przyjęcie urodzinowe swojej siostry. Dla mnie jest to nieco śmieszne, by szukać każdej porady w poradnikach tak jak gdyby człowiek nie miał swojej wyobraźni. Tym bardziej, że przedstawione w takich książeczkach rzeczy nie wnoszą nic nowego, a tylko są pisane takim językiem, by człowiek i tak niczego do końca nie zrozumiał.
Ostatnią rzeczą o której chciałbym napisać jest podejście Amerykanek do telewizji. Z mojego doświadczenia wynika, że traktują one telewizor jak swoją świątynię, bo wierzą we wszystko co nadają. Zupełnie się z tym nie zgadzam, bo sądzę że media są manipulowane przez odpowiednie osoby w celu czerpania korzyści. Jest na przykład jakiś rodzaj diety, to bez przerwy o tym mówią, reklamują i sprzedają pastylki - i to na wszystkich kanałach. Amerykańskie dziewczyny na co dzień rozmawiają o tym, co widziały poprzedniego dnia w telewizji, więc wysuwam wniosek, że mają one na tyle czasu, by oglądać te wszystkie rzeczy - co jest dla mnie co najmniej zastanawiające (choć z drugiej strony chyba nie jest to aż tak bardzo dziwne, skoro większośc rodzin amerykańskich posiada kilka telewizorów, w tym co najmniej jeden w kuchni, który jest cały czas "na chodzie").
To są na razie wszystkie moje spostrzeżenia na temat przemyśleń o amerykańskich dziewczynach i kobietach. Jak chyba łatwo zauważyć, preferuję Polki, bo przynajmniej potrafią gotować i zająć się porządnie domem i dziećmi. Amerykanki być może też by to umiały, ale zbytnio koncentrują się one na tym, by być *perfekcyjnym*, czyli by stosować wszystko według *szacownych* autorów bądź prezenterów telewizyjnych. Obecnie mam zamiar się związać z Amerykanką, ale polskiego pochodzenia, bo wiem, że takie podejście będzie bliższe mojemu polskiemu sercu i upodobaniom niż wiązanie się z rodowitą Amerykanką. Jak mi nie wyjdzie, znowu będę chciał się związać z Polką, które uważam za najpiękniejsze i najbardziej zmysłowe kobiety na świecie.